INSPIRACJA PIELĘGNACJĄ CHARLOTTE CHO - NEOGEN ROSE CLEANSING WATER , GREEN TEA FOAM, GAUZE WINE PEELING , BANILA CO. clean it zero


Mam ostatnio wrażenie, że mój umysł błądzi i zawiesił się w jakiejś innej czasoprzestrzeni - normalnie  <ŚWIAT, W KTÓRYM ŻYJESZ NIE ISTNIEJE> jesteśmy w MATRIXIE :D . Próbuję się zebrać do posta od ponad tygodnia i cholera nie mogę... Nie pomalujesz bo to amelinium jest xD . Grzebie w swoich rozgrzebanych postach jak jakaś grzeBUŁA i co wyklikam parę zdań w głowie robi mi się ERROR i koniec.  Nein Nein FALSTART.

Muszę przyznać, że dużo myślę o "HELLO ASIA" , a do mojej piwnicy zaczęły spływać paczki, i pomału zaczynam się zastanawiać <JAK JA TO WSZYSTKO ZAWIOZĘ DO SOPOTU> xD , ale nie oszukuję się ,  każda kolejna paczka powoduje, że cieszę się jak niemowlak na widok chrupka ;p  <JESTEM W NIEBIE ACHHHH> . Bardzo mocno chcę, żeby wydarzenie okazało się hitem :) , ale czas pokaże - najwyżej popełnię <SUDOKU> z rozpaczy xD .

Dzisiaj więc w przerwie między jednym dyżurem a drugim popodniecam się kosmetykami , które kupiłam - albo w sumie Inga B. kupiła dla mnie na eBayu ;p , zainspirowana "workiem" z K-Beauty Charlotte Cho :)

Na wstępie powiem jedno - zamierzam kupić wszystko co ta dziewczyna poleca w swojej książce , absolutne hity i perełki kosmetyczne - nawet jak na Azjatyki , bardzo ciężko będzie je przebić. 

Zaczęłam przede wszystkim od NEOGEN. Neogen to taka trochę dziwna hybryda dla mnie  - naturalne składniki ( bardzo lubią pływać w ich butelkach xD ) z innowacyjnymi pomysłami w minimalistycznych opakowaniach , kojarzą mi się ni to ze znachorami i szeptuchami , ni to z aptecznymi dermokosmetykami.

Tak jak mówiła w ich butelkach natura lubi sobie pływać - pełno u nich farfocli płatków i liściorów. Nie wygląda to jakoś obleśnie ( choć się tego bałam) , a raczej estetycznie i jakby z poszanowaniem wartościowych składników - po co wyrzucać skoro mogą działać na naszą korzyść nawet w butelce? Bardzo dobry pomysł - Neogen wykorzystał potencjał na 100000% . Naturalne składniki żyją sobie w opakowaniu , a nawet stanowią unikalną ozdobę :) . Wszystko zapakowane było najpierw hermetycznie w anatomicznie dopasowane folie  - choć muszę przyznać, że moisturizing bio-cleanser REAL FLOWER CLEANSING WATER ROSE mimo takiego zabezpieczenia coś tam jednak przeciekło - a wiecie czemu? Bo główny korek był niedokręcony, ale na szczęście za dużo cennego produktu się nie uroniło ( a leciał 2 tyg. z Korei) . 


REAL FLOWER to bardzo ciekawy produkt - coś jakby połączenie płynu micelarnego z tonikiem/esencją? Ma usuwać zanieczyszczenia makijażem i przygotowywać skórę do kolejnych procesów. Wiecie, że radzi sobie z makijażem naprawdę? I to nawet zmyje tusz Fasio  plus nie wyglądam po użyciu go jak płacząca świnka ( tylko jak wyjąca Hello Kitty z zachwytu :D .  Nie przesusza skóry , a ładnie daje jej efekt takiej naturalnej warstewki ochronnej - choć muszę przyznać, że takie wykończenie daje nawet pianka do mycia twarzy z tej firmy. 

Butelka jest stosunkowa duża - 300ml , na dnie pływają płatki róż , jest jeszcze wersja z rumiankiem , która ma zadanie koić skórę wrażliwą z tendencją do pękających naczynek ( mam ją na wishliście :D. Akurat Rose ma odświeżać i nawilżać - bardzo dobrze radzi sobie w tej materii. Zaskoczył mnie też zapach , nie jest to jakaś <mechaniczna pomarańcza> , ani zapach gnijących róż w wazonie, ani tym bardziej zapach babcinych perfum, coś dużo lżejszego - nadal kwiatowy, a jednak kojarzący się świeżo  ( bez skojarzeń z odświeżaczem do WC ) . Nie zostawia na skórze efektu wypalenia  i ściągnięcia , a bardziej uczucie przyjemnego chluśnięcia wodą 




BIO-PEEL GAUZE PEELING WINE to coś z czym nie miałam jeszcze do czynienia. Okazuje się, że w Azji mamy również WIELOETAPOWY PEELING i to jest jeden z etapów pilingowania. Pakowany w dość spore opakowanie z zakrętką , a w środku mamy 30 dziwnie wyglądających wacików - wyglądają z dwóch stron inaczej  i można dla ułatwienia wsadzić sobie palce do środka. Strona w groszki to strona kojąca , a strona siateczkowana to ta właściwa peelegująca. Nie jest to jakiś peeling hard , ani typowy peeling enzymatyczny , zabieg porównałabym bardziej do działania Foreo Luny - delikatny i przyjemny :D . Zwłaszcza, że po otworzeniu bucha w nas apetyczny smak winogron ( nie żartuję ma się ochotę je zjeść! ) jeżeli miałyście do czynienia z masłem greckim z Organique to jest właśnie taki mniam zapach :D . Samo mizanie się po twarzy tym płatkiem daje nirwanę ;p , kupiłam jeszcze wersję LEMON z witaminą C jest równie smacznie ;D. 



I osobisty Neogenowy hit Charlotte - REAL FRESH FOAM GREEN TEA ( 160g) z liśćmi herbaty. O mamo...  Pianka jest super gęsta, super delikatna nawet dla mega wrażliwej cery i pięknie pachnie. Duża przewaga FOAM - pianka jest od razu pianką , która nie wybąbelkowuje się od razu, a faktycznie tkwi sobie podczas masażu twarzy - świetnie współgra ze szczoteczkami typu Foreo , ale też pod palcami działa równie przyjemnie. Wybrałam na początek wersję z zieloną herbatą  nie tylko dlatego, że akurat tę miała Charlotte, a dlatego też, że bardzo lubię ten składnik ( w kosmetykach i żarciu :D . Green tea to składnik idealny dla skór problematycznych , takich z tendencją do wyprysków i zaskórników. <GHOST BUSTERS> :D


Ta pianka ma kilka wersji - kupiłam też niedawno żurawinową ( i to w Polsce! na insta pojawił się nowy sklepik - KOKOSKLEP , który sprzedaje na allegro ) <3 i jest miłość :D , w ogóle z Neogen jest miłość od pierwszego wejrzenia i mam już kolejne produkty na oku ;p. To nie jest jakaś ściema jak Tony Moly - ładne opakowanie ma rekompensować raczej przeciętną zawartość, a faktycznie działające kosmetyki , które absolutnie spełniają swoje zadanie i dają dużo korzyści skórze w jej pielęgnacji. Mamy tutaj kompozycję nieco takiego wariata - NIE, TO SIĘ NIE MOŻE UDAĆ , a jest CUD . Cud nad Wisłą ;p . 




Ostatni jest produkt, który śmiało mogę powiedzieć, że jest następcą olei. Czyli po prostu balsamy do demakijażu -jak dla mnie de facto oleje w kremie. Bardzo przydatne produkty zwłaszcza w podróży i pracy - gwarant tego, że jak sprawa się rypnie to olej nie zapaskudzi  całej torebki/kosmetyczki/kuferka . Objętościowo mają słoiczki niewiele większe od standardowych kremów, ale z ich ilością nie należy przesadzać. Pod wpływem ciepła rąk samoistnie podgrzewają się i po prostu topią jak lód. Po chluśnięciu wodą podobnie do olei zamieniają się w pienistą emulsję. 


Clean it zero banila co. to również produkt polecany przez Charlotte , też ma kilka wersji kolorystycznych, które mają różne działania i zapewne zapachy. Różowy oczywiście pachnie niby różami  i niby cukierkami? , ale w sposób, bardzo bardzoooo subtelny i żeby było śmiesznie najpierw rozczarowało mnie , że po odkręceniu słoiczka nie ma w ogóle zapachu - pojawia się dopiero rozmasowany na twarzy. Jakby olejki eteryczne działały pod wpływem ciepła . 

Z olejami w kremie trzeba trochę uważać - częściej można trafić na taki co ma na początku w składzie MINERAL OIL , a co za tym idzie jednak być komedogenne. Banila co. jest wolna na szczęście od tego zła :D, a w zestawie jest oczywiście higieniczna szpatułka :D . Całe opakowanie jest bardzo w moim guście - szklany słoiczek z mlecznego szkła z metalową (  różową zakrętką :D )




Po napisaniu posta zczaiłam się, że napisałam go od tyłka strony ;p i totalnie nie według kolejności Azjatyckiej pielęgnacji , ale co mi tam ;p . hahaha to wszystko, przez to , że zdjęcia mi się tak powgrywały , a ja nie wiedziałam jak zacząć :D . Mam nadzieję, że będziemy mieć Neogenu jakiegoś dystrybutora , bo to grzech, żeby nie znać, moim zdaniem wybitnej firmy :) . Tak jak mówiłam sukcesywnie będę kupować inne polecane przez Charlotte produkty :) Następne w kolejce są Son&Park Beautiful water i Moisturizer ;p <LOL> 

Jeny mam swoje osobiste <POCKEMON GO> xD



LIFE IS BETTER WITH THE CAT!
Copyright © 2016 interendo , Blogger